Menu

wtorek, 30 października 2012

Niebieska jesień w chuście i czapeczce

W jesiennej zabawie Anne z Home sweet home przyszła pora na barwy niebieskie i granatowe. Długo myślałam co w tych kolorach kojarzy mi się z aurą panującą za oknem. Przyznam, że zadanie nie było łatwe, ale czasem na najbardziej oczywiste rzeczy najtrudniej jest wpaść. Otóż dopiero po długich rozmyślaniach przypomniałam sobie, że mam niebieską chustę i czapkę, które noszę właśnie jesienią. Zobaczcie sami... Ta dam!


Do następnego...

piątek, 26 października 2012

alCHEMIA w łazience

Dziś kilka słów na temat łazienki, a dokładniej niewielkiego regału, który tam stoi i tego co się na nim znajduje. Co prawda wspominałam już o tym tutaj, ale za sprawą nowego nabytku postanowiłam poświęcić tej sprawie nieco więcej uwagi. 
Sam regał pewnie większość z Was kojarzy bo to dość popularna seria RÖNNSKÄR Ikei.


 Jak widać ze zdjęć na łazienkowym regale stoją słoiki i szklane karafki z chemiczną zawartością, która nie przypadkowo znalazła swoje miejsce w łazience. W słoiku z czerwoną kokardą jest proszek do koloru, a z białą (i tu bez zaskoczenia) do białego. W środku słojów umieściłam też metalowe szufelki, żeby łatwo wsypywać proszek do przegródek pralki. Różowy płyn w karafce to Vanish, a żółty - żel do kąpieli. 

Nowy nabytek, o którym wspomniałam na początku to karafka z błękitną zawartością. Jest to butelka po trunku, niestety o niezbyt dobrych walorach smakowych. Zakupiliśmy go z mężem podczas naszego wakacyjnego wypadu do Pragi


Do zakupu skłoniła nas ciekawa forma butelki, przypominająca kolbę chemiczną. Już wtedy powoli zaczął kiełkować w mojej głowie przebiegły plan, o którym mój mąż nie miał pojęcia decydując się na zakup. Po opróżnieniu butelka miała powędrować do łazienki, a w jej wnętrzu pojawić się Vanish do białych ubrań. Na pierwszy rzut oka trudno uwierzyć, ale ma ona półlitrową pojemność i trochę trwało zanim udało się nam zmęczyć jej zawartość. Dopiero teraz plan nadania jej nowej funkcji doczekał się realizacji. Usunęłam etykietki druciakiem i gorącą wodą, przelałam płyn i gotowe!

Jak Wam się podoba mój pomysł z alChemicznym regalikiem?

Ciepłe pozdrowiona dla zaglądających do Mojego wnętrzarskiego ja.

poniedziałek, 22 października 2012

Zakupowo

Dziś chciałam się pochwalić drobiazgami, które ostatnio pojawiły się w naszym domku. Niektóre mam już jakiś czas, a inne znalazły się u nas dopiero wczoraj, za sprawą wypadu do Ikei.

Już od dłuższego czasu myślałam o zakupie serwetnika, który jakoś ujarzmi moje niepokorne serwetki, bo dziwnym trafem, gdy na początku wszystkie grzecznie układam na półce, po pewnym czasie, jakoś tak same, rozpęzywały się w nieładzie po całej szafce. Serwetnik temu zaradził. Starałam się wybrać taki, żeby pasował do podstawki na książkę kucharską. Chyba się udało.



Nowym nabytkiem jest ceramiczny pojemniczek z wzorem przypominającym splot ciepłego, zimowego sweterka. Kilka razy przechodziłam obok niego w sklepie i mówiłam sobie "bądź silna, nie daj się urokowi tego cudeńka, bo po co ci kolejny pojemniczek, masz już dość podobnych!". Przeszłam obok niego, raz, drugi, a za trzecim wpadł do koszyka i powędrował do kasy. Nie mogłam mu się oprzeć i tyle!!! 


Nie żałuję bo zadomowił się w łazience, w roli pudełeczka na wsuwki do włosów. 

Wcześniejszy słoiczek, w którym trzymałam spinki, zbił się podczas sprzątania. W tym przypadku okazało się, że czasem nie warto słuchać głosu rozsądku.

Najnowszymi zakupami, jakie dotarły do Mojego wnętrzarskiego ja jest pled URSULA, w którym jestem zakochana już od jakiegoś czasu. Przyda się w jesienne i zimowe wieczory. Fajnie też pasuje do nowej poduchy

Innym drobiazgiem przywiezionym z Ikei jest lampionik, który stworzył komplet z lampkami nocnymi i żyrandolem z osłonek SKURAR. W ostatniej chwili, przed wyjściem z Ikei wpadł w moje ręce. No i jest.

 


Kilka nowych drobiazgów, a radości co nie miara.

Serdeczne pozdrowienia dla Wszystkich!!!

środa, 17 października 2012

Ogórek, ogórek zielony ma garniturek!


Kolejnym kolorem z jesiennej zabawy Anne z HOME SWEET HOME jest kolor zielony. Długo myślałam cóż zielonego kojarzy mi się z jesienią. Zielony to kolor bardziej pasujący do wiosny czy lata, natomiast obecna pora roku bardziej kojarzy się z ciepłymi odcieniami czerwieni, żółcieni i pomarańczy, przebarwiających się liści, niż soczystą zielenią. Myślałam, tak i myślałam co zielonego jest mi bliskie jesienią i jakoś samo tak wyszło, że znów padło na temat w klimacie spożywczo - kulinarnym. Zielone przecież są ogórki!!!! a nic tak dobrze nie smakuje jesienią (zimą zresztą też) jak własnoręcznie zakiszone w słoiczkach.

 Każda z nas niby robi je podobnie. Do ogórków dodaje koper, czosnek, chrzan, ale oprócz tego ma jakiś swój magiczny składnik, który sprawia, że smakują one zupełnie inaczej niż inne. Moim magicznym składnikiem, może i niektórych z Was również, są zielone liście wiśni wrzucone do słoiczka zaraz po zerwaniu.

Ogórki smakują wtedy rewelacyjnie. I nie tylko ja tak sądzę, bo fanów przybywa. Polecam!!!

A jaki jest Wasz magiczny składnik? 



wtorek, 16 października 2012

Poduszka w sweterku

Wczoraj miałam przypływ weny twórczej, postanowiłam szybko ją wykorzystać, żeby nie uciekła. Po pracy pobiegłam do najbliższego SH w celu zakupu jasnego swetra z dekoracyjnym splotem, bo w głowie miałam pomysł na kolejną poduszkę. Tym razem ubraną w ciepły sweterek, w sam raz na jesienno-zimową porę. Niestety w sklepie nie do końca znalazłam to co chciałam. Co prawda w moje ręce dostał się sweterek w odpowiednim kolorze i z wymarzonym splotem warkocza , ale już przy zakupie wiedziałam, że jest on trochę za mały na moją sporawą poduchę. Cóż jednak było robić skoro chęć twórcza mnie dopadła?! Zakupu trzeba było dokonać, choćby nawet substytutu wymarzonego ideału. Pomyślałam sobie, że na tym ciut przymałym egzemplarzu przetestuję metodę wykonania, a jak się sprawdzi to po kolejnych, bardziej udanych polowaniach w SH i zakupie kolejnego takiego sweterka tylko, że odrobinę większego, zrobię bardziej idealną wersję zimowej poszewki.
Oto co wczoraj wymodziłam z tego co mi w ręce wpadło:
O bąbelkowej poduszce, którą widać z boku pisałam już wcześniej tu.



Ze swetra odprułam golf i rękawy, potem zszyłam ze sobą trzy boki, a ściągacz zagięłam na drugą stronę, gdzie przyszyłam cztery drewniane guziki. Pętelki do nich zrobiłam, że splecionych w warkocz fragmentów włóczki uzyskanej w trakcie prucia.

 
 
Z rezultatów nie do końca jestem zadowolona, bo sweter jest zbyt mocno naciągnięty, a guziki nieco mniejsze niż sobie wymarzyłam. Niestety większych w domu nie znalazłam. Ale jak mówiłam ten model swetrowej poszewki postanowiłam potraktować jako przymiarkę do następnego podejścia z większym egzemplarzem i nowymi, drewnianymi guzikami przyniesionymi z pasmanterii.

Pozdrowienia dla wszystkich, którzy znajdują chwilę i mają chęć zajrzeć do Mojego wnętrzarskiego ja.

czwartek, 11 października 2012

Jesień w kolorze żółtym

Nie wiem jak Wy, ale ja nie wyobrażam sobie jesiennych, długich wieczorów bez aromatycznej herbatki z cytryną.

 Trzymajcie się ciepło w te coraz chłodniejsze dni i wieczory.

poniedziałek, 8 października 2012

Krzesło

Na reszcie jest!!! A co? Ostatnie krzesło do naszego salonu! To krzesło to może i nie krzesło, a fotel bo ma podłokietniki, z resztą nie ważne co to, cieszę się, że jest!
Jakiś czas temu wymyśliłam sobie, że każde siedzisko przy naszym stole będzie inne, ale za to antyczne, z duszą. Stwierdziłam, że tak będzie ciekawiej niż gdyby były identyczne. Z resztą podobają mi się różne kształty to dlaczego ograniczać się do jednego, skoro można cieszyć kilkoma fajnymi. Polowałam tak co jakiś czas, gdzie się dało na kolejne sztuki z myślą, że gdy będą wszystkie, to obiję je takim samym materiałem jak kanapę. 
Najwięcej krzeseł trafiło do nas dzięki zakupom internetowym, jedno przyjechało z pobliskiego bazaru. Podczas wakacyjnych podróży byłam nawet na targu staroci pod Halą Stulecia we Wrocławiu w celu nabycia kolejnego, jednak nie znalazłam tam nic ciekawego. 
Niedawno upolowałam ostanie krzesło na Allegro, ale niestety wymaga lekkiej renowacji. Jedna nóżka się chybocze i gdzie nie gdzie łuszczy się farba, ale kształt mi się spodobał i cena była zachęcająca. Trzeba nad nim popracować, a tu zima idzie, a ja pracowni nie mam. Wszystkie tego typu akcje wykonuję na dworze pod chmurką. Nie bardzo mi się uśmiecha teraz, w chłodzie pracować. No nic zobaczymy może lekki lifting wystarczy. Doczekać się już nie mogę jak wszystkie krzesełka i foteliki przy stole będą miały jednakowe obicie w kolorze fuksji. Przez ten brak cierpliwości pewnie pana tapicera poproszę o ten lekki lifting, bo sama nie porwę się na tapicerowanie z pikowaniem. Jak już będzie wszystko gotowe wtedy na pewno pochwalę się Wam moimi krzesełkami.  
Na razie pokazuję mój nowy/stary nabytek.
 

Tak prezentuje się przy stole:
 
Pozdrowienia dla Wszystkich tu zaglądających. Dziękuję Wam za to, że jesteście.
Do następnego 
T.

poniedziałek, 1 października 2012

Wyniki Candy

Nadszedł dzień ogłoszenia wyniku Candy.
Na początku chciałam podziękować wszystkim bardzo serdecznie za udział w zabawie. Cieszę się, że znaleźli się chętni na bolesławieckie drobiazgi. Wśród nich pojawiło się nawet dwóch panów.


Tak wyglądały losy...

A tak losowanie... 

Szczęśliwcem  został...
Szczęśliwy zakątek spod numeru piętnastego na liście komentarzy pod rozdawajkowym postem. Czyż to nie ciekawa sprawa, że właśnie szczęście dopisało w Szczęśliwym zakątku? Pozdrawiam bardzo serdecznie i gratuluję! Bardzo proszę o maila do mnie z podaniem adresu, na który mam przesłać drobiazgi.

Pa, pa cukierasy 102
T.