Powstało to:
Menu
|
niedziela, 2 września 2018
Mini szafka biblioteczna
W wolnych chwilach, których nie ma za wiele. Z czegoś takiego, znalezionego u taty w piwnicy:
Powstało to:
Powstało to:
środa, 10 lutego 2016
Zabawkowa torba borba
Każda z mam wie, że ilość zabawek małych brzdąców powiększa się w zastraszającym tempie, wprost proporcjonalnie do tego jak rosną dzieci. I to nawet nie jest sprawka rodziców, ale głownie odwiedzających nas przyjaciół, członków rodziny, którzy chcą sprawić przyjemność malcowi, nie mówiąc już o świętach. Tak też stało się i u nas. Ilość zabawek małego E. ostatnio drastycznie wzrosła. Powstała więc potrzeba stworzenia czegoś praktycznego, ładnego i pasującego do pokoiku, co jednocześnie będzie na tyle duże by pomieścić wszystkie skarby.
I tak oto powstał pomysł na pastelową, szydełkową torbę.
Sprawa była ułatwiona, bo po zrobieniu sznurkowych dywaników do pokoju E. zostało mi jeszcze trochę kolorowych resztek. Jak już niejednokrotnie wspominałam, nie jestem mistrzynią szydełka, ale jakoś z pomocą filmików instruktażowych z YouTube, a dokładniej tego i tego dałam radę coś sklecić. Dzięki kompilacji obu powstała okrągła, pastelowa torba z uszami.
Jest bardzo praktyczna bo łatwo się do niej wrzuca zabawki, a uszy ułatwiają przenoszenie w różne miejsca domu, tam gdzie akurat w danym momencie mamy ochotę pobawić się z naszym brzdącem.
Jak Wam się podoba?
Buziaki
T.
p.s. Podejrzewam, że niedługo trzeba będzie wydziergać takich toreb dużo, dużo więcej.
wtorek, 10 listopada 2015
Niemowlęce królestwo
Halo jeszcze ktoś tu zagląda???
Troszkę mnie tu nie było, ale to nie znaczy, że zupełnie próżnowałam. Fakt, moja głowa była zaprzątnięta innymi myślami, jakimi to za chwilkę zobaczycie. Nie trzeba zbyt wiele wyjaśniać wystarczy spojrzeć na zdjęcia i wszystko staje się jasne. Od dwóch miesięcy próbuję sprostać życiowemu wyzwaniu czyli być mamą! A dziś nareszcie postanowiłam Wam pokazać królestwo naszego Małego-Wielkiego Szczęścia, któremu na imię Emilian.
Troszkę mnie tu nie było, ale to nie znaczy, że zupełnie próżnowałam. Fakt, moja głowa była zaprzątnięta innymi myślami, jakimi to za chwilkę zobaczycie. Nie trzeba zbyt wiele wyjaśniać wystarczy spojrzeć na zdjęcia i wszystko staje się jasne. Od dwóch miesięcy próbuję sprostać życiowemu wyzwaniu czyli być mamą! A dziś nareszcie postanowiłam Wam pokazać królestwo naszego Małego-Wielkiego Szczęścia, któremu na imię Emilian.
Nie jest to stonowane wnętrze, utrzymane w szarościach, czerni i bieli, jakie ostatnio królują w trendach wnętrzarskich, ale dziecięca przestrzeń pełna kolorów i radości.
Część przedmiotów takich jak łóżko, bujany fotel, lampa czy rzeźbiona półka było tu wcześniej, teraz naturalny sposób wpisują się one w niemowlęce królestwo.
Zdjęcie Marifoto |
Łóżko na razie zostało na swoim miejscu. Przydaje się do czuwania przy maluchu. Ale mam już na tą przestrzeń inne plany. Jakie? O tym pewnie przekonacie się za jakiś czas.
Zdjęcie Marifoto |
Zdjęcie Marifoto |
W pokoju nie zabrakło i nowych elementów. Szafa i łóżeczko to dobrze znana seria Hensvik z Ikea. Drewniana komoda została zakupiona na Allegro. We wszystkich meblach zmieniłam tylko uchwyty na ceramiczne, pastelowe kule w białe grochy.
Kolor ścian nie uległ zmianie. Za to na jednej z nich pojawiło się białe, malowane drzewo, drewniany płotek i póki chmurki upolowane w promocji na DaWandzie.
Inspiracją do powstania drzewa było to oto zdjęcie wyszperane w sieci.
Źródło |
Aby ułatwić sobie prace najpierw wykonałam rysunek w prostym programie graficznym, a następnie za pomocą rzutnika i ołówka przeniosłam go na ścianę. Szablon był czarny, aby wyraźnie odróżniał się na niebieskim tle. Wyglądał on tak:
Wypełnienie konturów nie było łatwe, bo błękit nawet po trzech warstwach przebijał przez białą farbę. Nie poddawałam się jednak i po kilku dniach pracy i czekania, kiedy to kolejne warstwy farby zechcą porządnie wyschnąć, udało się opanować przebijające pod spodu błękitne refleksy i doprowadzić sprawę do finiszu.
O drewnianym płotku w pokoju dziecięcym marzyłam od dawna. Wystarczyło tylko podjechać do Obi, kupić sztachetki, pomalować, przywiercić do ściany i marzenie spełnione!
Jak widać półki chmurki to nie jedyne obłoki jakie pojawiają się w pokoju naszego małego E. Nad jego łóżeczkiem wisi mobil od Alelale, w który uwielbia się wpatrywać!
A obok, na ścianie, mini tablice do przypinania pineskami czego dusza zapragnie, oczywiście w kształcie chmurek. Wycięłam je z grubego filcu i podkleiłam korkiem. Towarzyszy im zegar - sowa z Pepco.
A obok, na ścianie, mini tablice do przypinania pineskami czego dusza zapragnie, oczywiście w kształcie chmurek. Wycięłam je z grubego filcu i podkleiłam korkiem. Towarzyszy im zegar - sowa z Pepco.
Chmurkowy jest też stołeczek, przywieziony z Toruńskich Targów Dizajnu/TORMIAR.
Zdjęcie Marifoto |
Mojej produkcji są także okrągłe dywany z kolorowego sznurka. Niestety nie jestem mistrzynią szydełka, ale zachęcona wpisem Zebry, poszperałam trochę na Youtube i trafiłam na filmik o robieniu sznurkowej okrągłej podkładki pod talerz. Dzięki temmu udało mi się zacząć, a potem to już jakoś poszło. Jak widać bardzo przypadły do gustu naszemu kudłatemu Bublowi.
Zdjęcie Marifoto |
I jak Wam się podoba nasze niemowlęce królestwo?
T.
czwartek, 16 kwietnia 2015
Kwadraty, kwadraty i jeszcze raz kwadraty
czyli motyw przewodni jaki pojawił się w zaprojektowanej przeze mnie łazience. Chyba mam słabość do łazienek black&white bo i tym razem podobnie jak u siebie postawiłam na kontrast czerni i bieli przełamany kolorowymi dodatkami.
Niestety nie mam zdjęć łazienki przed remontem i nie mogę pokazać Wam jak wyglądała przed metamorfozą, a była ona totalna. Całe pomieszczeni od góry do dołu pokrywały seledynowe płytki, tylko podłoga była szara. Wyglądała jak szpitalna.
Kilka elementów w łazience to efekt decyzji inwestorów. Na przykład brak umywalki, która w tak małym, wąskim pomieszczeniu nie mogła być zbyt duża. Poprzednia znajdowała się na przeciwko toalety i z racji na niewielkie gabaryty była niefunkcjonalna i zupełnie nieużywana. Jej rolę spełniała i nadal spełnia wanna. Ta również została wybrana przez samych inwestorów z racji na pożądaną szerokość i zwężający się kształt.
Reszta to już moje dzieło. Postanowiłam, że aby nieco optycznie powiększyć przestrzeń użyję białych płytek. Jak widzicie motywem przewodnim tego pomieszczenia jest kwadrat dlatego i płytki mają taki kształt. Ich dodatkową zaletą była bardzo atrakcyjna cena. Pas mozaiki z asymetrycznie nierozmieszczonymi czarnymi kwadratami okalający całe wnętrze optycznie je poszerzył. Za to obudowa wanny została wykonana z czarnej, szklanej mozaiki, która ją wizualnie zmniejszyła.
Na suficie zawisł przemalowany z brązowego na czarny kwadratowy plafon, a na przeciwko toalety pojawiło się kwadratowe, podświetlane lustro z Obi. Jego oprawa też była ciemnobrązowa i została przemalowana na czarno, a następnie zabezpieczona lakierem. Tak wyszło zdecydowanie taniej.
Całość dopełniają kwadratowe czarno-białe szafeczki na niezbędne w łazience kosmetyki.
I jak Wam się podoba?
sobota, 4 kwietnia 2015
Wesołego Alleluja!
Ja na reszcie uporałam się z obowiązkami świątecznymi. Znalazłam więc chwilę na spotkanie z Wami.
Chciałabym życzyć Wam wspaniałych, spokojnych, a jednocześnie radosnych świąt Wielkiej Nocy! Przyjemności z celebrowania tych wyjątkowych chwil, a wszystkim zapracowanym zasłużonego odpoczynku.
T.
poniedziałek, 16 marca 2015
Zmian w salonie ciąg dalszy
A jakie to zmiany? Pełne barw. Zaczęło się od nowych poduszek, które pokazywałam Wam poprzednio. Jak ktoś nie widział, albo nie pamięta to może zerknąć tu. Potem poszłam za ciosem i w salonie pojawił się nowy dywan w ciemnym, morskim kolorze.
Dość odważne posunięcie. Padały pytania Czy to aby do siebie pasuje? Mi pasuję. Jestem też ciekawa Waszych opinii. Dywan przykul moją uwagę nie tylko z powodu koloru, ale i faktury bo został wykonany z naturalnych włókien tworzących spore pętle. Znalazłam go tu.
Jak już pojawił się nowy, ciemny dywan to okazało się, że moja brązowa pufa nieco niknie na jego tle. Dlatego wymyśliłam, że zrobię dla niej kolorowy pokrowiec. Padło na kolor żółty. Zakupiłam półtorej metra materiału w hurtowni tapicerskiej, potem wycięłam koło, które narysowałam za pomocą wielkiego "cyrkla" zrobionego z dwóch ołówków i sznurka. Brzeg obszyłam grubą tasiemką, która stworzyła tunel na wciągnięcie sznurka. Ściągnęłam i gotowe! Teraz zamiast brązowej pufy jest słonecznie żółta. Może się rozpędzę i powstaną kolejne pokrowce. Marzy mi się jeszcze taki cieplutki seledynowy.
Dziękuję, że tu jeszcze zaglądacie
T.
Subskrybuj:
Posty (Atom)