Menu

wtorek, 19 czerwca 2012

Zapraszam do środka... czyli słów kilka o holu



Do pokazania z pomieszczeń domowych został mi już tylko hol. Choć hol to może zbyt szumna nazwa. Chodzi po prostu o przestrzeń powstałą po połączenia ze sobą dwubiegowych schodów. Kiedyś tą klatką schodową można było przemieszczać się jeszcze niżej, ale po remoncie zostało tak:

 



W holu, aby zapobiec wrażeniu wąskiej i nieciekawej przestrzeni  użyłam dwóch kolorów tego samego wzoru tapety. Na bocznych ścianach wzdłuż schodów wiszą stare fotografie. Po jednej stronie, są to zdjęcia rodzinne mojej drugiej połówki, a po przeciwnej moje. Ramki wraz z pas partu, które wykorzystałam zakupiliśmy po okazyjnej cenie z restauracji, która zmieniała swój wystrój. Wieszanie ich dostarczyło nam sporo emocji, bo na ścianach, na których wbijaliśmy z mężem gwoździe biegnie cała masa przewodów elektrycznych.

Po połączeniu ze sobą dwóch biegów schodów, drzwi znajdowały się po ich lewej stronie, a po prawej pozostała niewielka przestrzeń, z którą trzeba było coś zrobić. W każdym przedpokoju obowiązkowe jest lustro, szafka na buty i wieszak, w związku z tym wszystko to spróbowałam umieścić na tym niewielkim fragmencie przestrzeni i udało się!


Znajomy stolarz, który wykonał całe schody, był również wykonawcą szafki na buty i kratkowanej obudowy grzejnika, który znajduje się tuż obok niej. Zrobił także wymyśloną przeze mnie skrytkę za lustrem, gdzie schowana została skrzynka z bezpiecznikami i haczyki na klucze. Jak widać skrytka składa się z drewnianej ramy, do której przymocowano na zawiasach lustro. Całość zamykana jest przy pomocy magnesu.



Obok lustra, nad szafką na buty wisi stary wieszak. Zakup z Allegro. Byłam zadowolona, bo szybko udało mi się znaleźć coś co w moim przekonaniu jest w odpowiednim kolorze, gabarytach i stylu pasującym do całości.




Na koniec zostawiłam jeszcze kinkiecik, który przez niemal 20 lat przeleżał w piwnicy przy starym mieszkaniu rodziców, gdzie obecnie mieszka moja siostra z rodzinką. Szwagier robiąc tam porządki natkną się na starą, mosiężną lampkę niegdyś wiszącą w przedpokoju mamy i taty i szczęśliwie pomyślał o mnie. Kinkiet niestety nie wyglądał za dobrze. Był cały pokryty skorodowaną warstwą metalu i brudem. Po dwóch wieczorach spędzonych na jego szorowaniu i doprowadzeniu do przyzwoitego stanu, metalowe części zostały pokryte warstwą zabezpieczającego lakieru. Wystarczyło już tylko poczekać, aż wyschnie. 

Teraz kinkiet odzyskawszy swoją dawną świetność dumnie wisi nad naszym lustrem.



3 komentarze:

  1. Witaj.
    Jestem tu pierwszy raz ;)
    Wspaniale tu wszystko urządziłaś. Tapeta świetna. Dodatki idealne.
    Pozdrawiam

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje ramki pasują do wnętrza w takiej wersji. Świeteny pomysł z tym lustrem, tez musze w cos podobnego kiedys zainwestować... tylko u mnie to będzie raczej szafka, bez lustra.
    serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  3. Skrytka za lustrem to najgenialniejsza rzecz, jaką widziałam na Twoim blogu!

    OdpowiedzUsuń